Wystawa Komputer jako tworzywo została przygotowana przez
Wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W wystawie udział wezmą:
Tadeusz Dominik, Leszek Hołdanowicz, Waldemar Świerzy i Leszek Zbijowski.
Otwarcie wystawy nastąpi 14 września. W trakcie wernisażu będzie można
obserwować pracę artystów przy komputerach w czasie rzeczywistym -
działania te będą bezpośrednio transmitowane w Internecie.
Prace artystów będzie można oglądać
w sali wystawowej Uniwersytetu Warszawskiego, Pałac Kazimierzowski,
Krakowskie Przedmieście 26/28, w dniach 17 - 21, 24 - 28
września w godz. 10 - 16.
Wystawa Komputer jako tworzywo stanowi
prolog V
Festiwalu Nauki organizowanego w
Warszawie w dniach 20 - 30 września 2001 r.
W średniowieczu rysowano srebrem. Tak tworzyli Michał Anioł i Leonardo
da Vinci. W XIX wieku pojawił się ołówek. Rysowali nim wielcy
impresjoniści. Na przełomie XX i XXI wieku mamy nowe narzędzia, jakimi są
komputery i programy graficzne. Czy dzięki nim powstanie nowa estetyka,
równie nieprzemijalna i podziwiana, jak dzieła dawnych mistrzów? Nowa
sztuka rodzi się na naszych oczach. Skorzystajmy z okazji i przyjrzyjmy
się, jak tworzą wybitni polscy artyści.
Komputer jako narzędzie pracy jest znane prawie każdemu uczestnikowi
współczesności. Pomaga nam zarówno wysyłać rakiety w kosmos, jak i
przygotowywać listę zakupów. Właśnie dzięki owej niewyobrażalnie dużej
skali zastosowań, komputer stał się narzędziem populizmu, również w
sztuce. Wydaje się oczywiste, że dzięki niemu każdy może teoretycznie
wszystko, każdy może z pomocą specjalnych programów tworzyć i być artystą.
Miliony ludzi na całej planecie tworzy swoje wizytówki, strony www,
pocztówki dla znajomych. Tworzenie obrazów na podstawie gotowych schematów
stało się równie proste jak odbieranie poczty elektronicznej. Tysiące
dostępnych darmo krojów pisma, miliony gotowych
symboli graficznych, z których miliardy mogą stworzyć biliony kombinacji
kolażu. Kolażu takiego, jak cała nasza eklaktyczno-postmodernistyczna
rzeczywistość: powielana, nieprzewidywalna, bez wyraźnych kryteriów
estetycznych. Wszak gdy każdy może wszystko, każdy, jakby powiedział
Andrzej Bursa może "robić sztukę", tak jak może pomalować ściany, nakleić
tapetę, wywiercić otwór w ścianie. Sztuka w pojęciu populistycznym dawno
straciła swoją odwieczną elitarną pozycję; stała się kolejnym elementem
komfortowego życia, pełnym bodźców gotowych na każde zawołanie zaspokoić
nasze estetyczne potrzeby, nasz współczesny freudowski "sen o lataniu".
Wśród zawodowych artystów obeznanych z współczesnymi technikami panuje
przekonanie, że komputer jest kolejnym narzędziem pracy, jak pędzel czy
glina, z tą jednak ważną różnicą, że odpowiedzialność każdego ruchu jest
dużo mniejsza; nie niszczymy przecież materiału. W każdej chwili możemy
się cofnąć do poprzedniego ruchu, przywrócić początkowy etap dzieła,
dokonując poprawek opartych na wnioskach, do których żeśmy doszli metodą
prób i błędów. Jest to więc swoista zabawa, gra ze sztuką. Czy nie
przestaje ona być jednak sztuką przez duże "S"? Myślę, że odpowiedź tkwi
mimo wszystko w pochodzeniu dzieła, wcześniejszych dokonaniach autora, w
szlachetnej proweniencji doświadczeń dłoni rysującej na zwykłym kawałku
papieru. Tak jak egzystencjalistą nie może być
pijak spod sklepu, bowiem nie posiada on wiedzy o egzystencjaliźmie, tak i
artystą "komputerowym" nie może być po prostu technik bezmyślnie
naśladujący świadome ruchy artysty. Całe grono doskonałych polskich
typografów i literników wyrosło z owych doświadczeń dłoni trzymającej
między palcami metalową czcionkę, czującej jej wielkość i ciężar. Słynna
na całym świecie "polska szkoła plakatu" nigdy nie byłaby tak znacząca,
gdyby nie musiała się zmierzyć z brakami materiałowymi i technicznymi
przynależnymi czasom PRL-u. Sztukę zawsze
łatwiej tworzyć z nostalgii, smutku, braku czegoś. To wywołuje reakcję
wyobrażeniową organizmu, zapędza szare komórki do pracy, która osiągnąć
może kantowski "imperatyw wzniosłości". Freud uwierdził w nas przekonanie,
że psychika ludzka składa się z trzech podstawowych osobowości: ego,
alter ego i super ego. By tworzyć sztukę, czy to z użyciem
pędzla, gliny czy komputera nie może zabraknąć ani jednego z tych
składników życia, bycia i tworzenia. Inaczej
sztuka nie jest sztuką, a tylko rzemieślniczą kalką reprodukowaną w
mieszkaniu między kanapą a stołem, jak produkty masowej konsumpcji z MTV
czy IKEA.
Czterech znakomitych polskich artystów poddało się swoistej próbie
odegrania na żywo misterium tworzenia z pomocą komputera. Artyści -
pedagodzy Akademii Sztuk Pięknych, każdy o odrębnych korzeniach i
doświadczeniach artystycznych, 14 września byli zarazem twórcami jak i
obserwatorami tworzenia.
Profesor Tadeusz Dominik, wyrosły z polskiego koloryzmu z równą
łatwością posługuje się tradycyjną paletą malarską jak i wirtualną paletą
komputerową. Całe swoje doświadczenie artystyczne wykorzystuje w pracy
przy monitorze. Jest doskonale świadomy celu jak i środków służących
uzyskaniu efektu, będącego błyskawicznym odpowiednikiem pracy na płótnie.
Profesor Leszek Hołdanowicz jest przedstawicielem projektowej
sztuki graficznej: purystycznej, chirurgicznej precyzji linii, kolorów
i znaczeń. W jego przypadku komputer to super dokładna linijka, dzięki
której jest w stanie precyzyjnie oznaczyć punkty, po których z maestrią
reżysera poprowadzi widza.
Profesor Waldemar Świerzy - artysta plakatu, jeden z najbardziej i
najlepiej rozpoznawanych grafików w Polsce i na świecie. Tworzy
spointylizowany świat wyrazistych kolorów i zamazanych kształtów.
Niedopowiedzenia, ukryte jakby za mgiełką tajemnicy przedstawianego
obiektu lub postaci, zawsze adaptują się
doskonale z kontekstem pracy, tworząc niezwykłe plateau rozedrgane
entuzjazmem niczym "Brooklyn Boogie" Mondriana.
Adiunkt Leszek Zbijowski to artysta głęboko zakorzeniony w
szlachetnym świecie grafiki warsztatowej; artysta który z równą łatwością
wydziera z metalu metaforyczne kształty, jak i pogrąża się z użyciem
komputera w zagadkowym i drapieżnym świecie szkieletów miast i wieżowców,
gdzie wyobcowanie graniczy z tęsknotą za porządkiem i spokojem.
A technika? Była, jest i będzie, podlegając ciągłym ewolucjom, tak jak
ewoluuje od wieków kultura, rozchwiana pomiędzy romantyzmem i scjentyzmem,
pomiędzy światem dla wszystkich i dla tych wybranych. Tego nie zmieni
również komputer. Co jednak zmienił: oceńcie Państwo sami...
Paweł Miszewski
|